1 listopada to dziwne święto. To, co chrześcijańskie miesza się w nim z tym, co pogańskie, skłania do myślenia o śmierci (co rzadko robimy) i o zmarłych (których odejście wciąż nas boli, albo których odejście było dla nas ulgą), albo skłania do pośmiania się ze śmierci i zajęcia się innymi sprawami – na przykład zakupami. Z bólem wspominamy tych, którzy żyli tak samo jak my i już ich nie ma, a my jesteśmy i boimy się nawet zastanawiać, czy równie szybko podążymy za nimi, czy jeszcze trochę uda nam się na tym świecie dłużej pozostać.
(more…)
Archive for the ‘Praca nad sobą’ Category
1 listopada i okolice
31 października, 2009Co powiedzieć – a czego nie ma potrzeby mówić.
21 października, 2009Dziś dalszy ciąg rozważań o tym, czy i w jaki sposób powiedzieć osobie uzależnionej, że jest uzależniona i że w związku z tym zamierzasz coś robić (lub już robisz).
Wiesz już, że nie ma co się z tym spieszyć, że zamiast w złości wywalać wszystko co Ci leży na wątrobie, lepiej jest przemyśleć, co chcesz powiedzieć i zrobić to spokojnie.
Wiesz też, że jeśli ktoś jest właśnie pod wpływem tego, co go uzależnia, rozmowę lepiej odłożyć na wtedy, kiedy będzie kontaktować.
Wiesz, że lepiej jest nie robić tego w nerwach.
Wiesz, że warto rozejrzeć się wokół i upewnić się, że jest bezpiecznie.
Twoje możliwości działania nie ograniczają się do wypowiedzenia swojej opinii na temat tego, co dolega bliskiej Ci osobie. Może w tym konkretnym przypadku lepiej zacząć od czegoś innego?
(more…)
Koci sposób
9 października, 2009Był sobie mały, biały kotek. Nazywał się Filemon, bo jak inaczej mógłby się nazywać mały, biały kotek.
Lubił psocić i bawić się, biegać za piłeczką, którą rzucili mu ludzie, łowić futrzane myszy, sprzątać rzeczy leżące na meblach i obgryzać kwiaty stojące w wazonie. Lubił też wybiegać na podwórko, buszować w trawie, skrzeczeć na ptaki i szukać nornic przebiegających wieczorem przez ogród. Dopiero uczył się polować, więc rezultaty miał słabe.
Pewnego dnia zauważył, że gdy spokojnie się grzeje w plamie popołudniowego słonka, koło łapek leży… (more…)
No i proszę, co znalazłam
7 października, 2009A propos ostatniego wpisu o tym, że chyba jednak warto zrobić coś dla siebie, poczuć trochę wolności, niezależności, samodzielności itd., niezależnie od wieku i sytuacji, mam Wam do przekazania informację następującą:
„Nowe kwalifikacje – szkolenia dla kobiet wracających do pracy” szczegóły
(more…)
W moim wieku to już nie warto…
6 października, 2009A co ja będę robić rewolucje w swoim życiu, w moim wieku to już chyba nie warto.
Są dzieci, jest dom, to teraz już za późno żeby cokolwiek zmieniać.
No i co ja sama zostanę, to kto mnie teraz zechce, nie te lata już.
Hehe, ciekawe jak ja bym sobie poradziła.
Zdarzyło Ci się wypowiedzieć podobne zdanie?
Przyjrzyjmy się bliżej przekonaniom, które za nimi stoją i zastanówmy się nad nimi.
Po pierwsze, gdy się rozmawia z umęczonymi kobietami mającymi nieciekawą sytuację w domu, a do tego jeszcze milion obowiązków, pracę zawodową i obowiązkowy uśmiech (more…)
Rozmowa – jak nie dać się ponieść nerwom
3 października, 2009Oczywiście nie jest to proste i trzeba ćwiczyć, żeby się tego nauczyć.
Dość często osoby współuzależnione przyzwyczajone są do tego, że mają nic nie mówić. Słuchać się. Hamować emocje. Więc starają się słuchać, a podskórnie rośnie w nich złość. Długo więc nie mówią nic, a potem jak wybuchną, to końca nie widać. Zrzędzą, awanturują się, obrażają. Sprawiedliwie lub niesprawiedliwie. Słyszałam kiedyś określenie takiego zachowania jako „typ bierno-agresywny”, co mi się bardzo nie podobało, ale z drugiej strony dawało do myślenia.
(more…)
Rozmawiać – ale jak?
1 października, 2009Witajcie!
Dzisiaj chciałabym zastanowić się chwilę nad tym, co można zrobić, żeby to co mówimy nie było jednym wielkim jękiem zmęczenia, złości, zrzędzeniem, przynudzaniem, marudzeniem i żeby w ogóle dało się słuchać.
W pracy, w towarzystwie, nawet w sklepie czy na ulicy jestem w stanie skupić myśli i racjonalnie rozmawiać z innymi ludźmi. W domu ponoszą mnie nieraz emocje, ulegam złości, zmęczeniu, rozżaleniu. Chcę się trochę rozluźnić, nie trzymać cały czas nerwów na wodzy. Być może macie podobnie. Zachowanie zimnej krwi i sympatycznego podejścia do rodziny, zwłaszcza jeśli zachowuje się ona absolutnie odwrotnie niż byśmy sobie tego życzyły(li) czasem jest prawdziwą sztuką. (more…)
Akceptacja siebie
3 września, 2009Dużo się mówi o samoakceptacji. Mówią, powinno się akceptować siebie. Albo, jeśli chcesz być szczęśliwa, powinnaś siebie akceptować.
Nieraz się nad tym zastanawiałam. Co i raz o tym czytam, rozmawiam z ludźmi i słucham ciekawych audycji w radiu.
Takich jak audycja czwartkowa w Radio Podlasie
Albo niedzielne wieczorne rozmowy Krzysztofa. (more…)